![]() Pomnik konfederackiego prezydenta, Jeffersona Davisa, przygotowywany do usunięcia w Nowym Orleanie. |
Wśród gróźb przemocy i protestów zwolenników białej supremacji, władze miasta Nowy Orlean zaczęły usuwać cztery konfederackie pomniki, wśród nich pomniki Roberta E. Lee i Jeffersona Davisa, najwyższych wojskowych i politycznych przywódców rebelii Południa przeciwko Stanom Zjednoczonym.
Konfederackie pomniki są upamiętnieniem najbardziej plugawej sprawy w historii Ameryki. Południe poszło na wojnę z jednej przyczyny ponad wszystko inne: by zachować zniewolenie czarnych Amerykanów. Rozmontowanie tych pomników jest bardzo spóźnionym aktem moralnej higieny; jest oburzające, że w ogóle zostały wzniesione. Jaki inny naród toleruje wielkie, publiczne pomniki swoich zdrajców?
Mimo dziesięcioleci ględzenia o "dziedzictwie" Południa, podstawowego przesłania konfederackich pomników – szczególnie tych, które postawiono po upadku Rekonstrukcji — nigdy nie było trudno rozszyfrować. Odpowiadały za bigoterię i rasowy sprzeciw, i za gotowość chwycenia za broń w obronie niewolnictwa. Naturalnie, zwolennicy Ku Klux Klanu, tacy jak David Duke, są wśród tych, którzy protestują przeciwko usunięciu pomników.
Nie tylko w Ameryce pomniki brutalnych ciemiężców z przeszłości są z opóźnieniem usuwane.
Od ponad roku Polacy debatują o tym, czy zachować, czy pozbyć się setek pomników dla Armii Czerwonej, wzniesionych w ich kraju po II wojnie światowej. Pomniki wzniesiono, by podziękować Związkowi Radzieckiemu za wyzwolenie Polski od nazistów i przez ponad 40 lat komunistycznych rządów, które nastały po "wyzwoleniu" nikt ich nie kwestionował.
Polską nie rządzą jednak dłużej komuniści, którzy trzymali się linii Moskwy i pomniki męstwa radzieckiej armii można potępić jako ohydę, jaką są. Polska premierka, Beata Szydło, powiedziała w zeszłym roku, że jest "naturalną, normalną rzeczą", że dowody zachwytu dla komunistycznej władzy w publicznych miejscach w Polsce zostaną zdemontowane. Jej rząd namawia władze lokalne, by zniszczyły te pomniki lub przeniosły je do mniej rzucających się w oczy "parków edukacyjnych".
Tak samo jak sympatycy Klanu gniewnie protestują przeciwko usunięciu konfederackich pomników w Nowym Orleanie, władze rosyjskie gotują się ze złości, kiedy Polacy oczyszczają place swoich miast z pomników radzieckiej potęgi. Minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow, potępił politykę Polski za "sprofanowanie ... radziecko-polskiego braterstwa". Moskwa oskarża Polaków o lekceważenie "radzieckich obywateli, którzy zginęli walcząc przeciwko nazizmowi".
To prawda, że olbrzymia liczba radzieckich żołnierzy walczyła w Polsce i wielu zginęło, by pokonać nazistowskie Niemcy – tak samo, jak prawdą jest, że konfederackie armie pod wodzą Lee walczyły długo i z męstwem w obronie Południa. W obu wypadkach jest to argument za zachowaniem dbałości o cmentarze i groby: za pozwoleniem zmarłym żołnierzom na spoczywanie w pokoju, niezależnie od sprawy, za którą zginęli. W Polsce nie było wezwań, by naruszyć radzieckie groby — a w Luizjanie nie było prób naruszenia spokoju konfederackich cmentarzy.
![]() Rowerzysta przejeżdża obok pomnika wdzięczności dla żołnierzy Armii Czerwonej w Warszawie, w Polsce. |
Szacunek dla zmarłych nie jest wymówką dla gloryfikowania zła za które walczyli.
Armia Czerwona, która pokonała siły nazistowskie w Polsce, natychmiast użyła swoich bagnetów do narzucenia komunistycznej dyktatury. Tym, co nastąpiło potem, były naloty i tortury, procesy pokazowe i praca przymusowa, rabunki ekonomiczne i represje polityczne, fałszowanie historii i totalitarna udręka. I chociaż Związek Radziecki mógł zakończyć wojnę walcząc z nazistowskimi Niemcami, zaczął jako sojusznik Hitlera, w zmowie z nim dokonał inwazji na Polskę i anektował połowę jej terytorium.
Moskwa mogła rozkazać swoim polskim satrapom na zbudowanie pomników "wdzięczności" dla Armii Czerwonej w całym kraju, ale te pomniki zawsze były nieprzyzwoitością, wymuszonymi hołdami dla buta, który deptał Polskę.
W społeczeństwie wyzwolonym z tyrańskiego okrucieństwa, nie ma miejsca na pomniki dla tyranów. Olbrzymie swastyki zniszczono w Niemczech. Podobizny Saddama Husajna padły w Iraku. Pomniki obrońców niewolnictwa w Nowym Orleanie zasługują na taki sam los, jak również wielkie granitowe świadectwa prestiżu i władzy Związku Radzieckiego.
++++++++++++++++
Jeff Jacoby
Amerykański prawnik i dziennikarz, publicysta "Boston Globe" od 1994 roku.